Rano idziemy do pobliskiej restauracji oferującej śniadania z Wan i zamawiamy "mix breakfast" składajace się z wyboru rożnych serów, jajek, owoców, warzyw, bakalii. Całkiem fajna opcja, choć nie tak bogata jak w Wan.
Około 9 idziemy na mały spacer do słynnego Błękitnego Meczetu, który jest przepiękny. Nie wchodzimy do środka, bo jest kolejka do zwiedzania na jakąś godzinę.
Udajemy się więc do położnej obok Hagia Sophii, która obecnie też jest meczetem. Kolejka jest jeszcze dłuższa. Ja postanawiam czekać, a Bartek idzie do pobliskiego pałacu Topkapi, w którym zgromadzono sułtańskie skarby.
Po godzinie czekania mam dość, bo jestem dopiero w połowie kolejki, więc rezygnuję i łażę sobie po okolicy podziwiaĵąc koty, jedząc lody, arbuzy i pijąc ice coffee ;) BTW, lody w Turcji za każdym razem były przepyszne!
Gdy Bartek kończy zwiedzanie, idziemy sobie nad przystań, posiedzieć i pogapić się na morze...
... a potem autobusem, tramwajem i metrem docieramy na słynną ulicę Taksim. Tutaj jest już mocno turystycznie i jednak uważam, że nasza okolica Old City jest dużo przyjemniejsza do mieszkania. Robimy sobie jednak mały spacer i idziemy cała dlugość ulicy, aż za Wieże Galata, skąd schodzimy z powrotem do tramwaju, którym jedziemy do domu. Na kolację wracamy na pyszne jedzenie do Sark Sofrasi.
Trzeba przyznać, że nie zwiedziliśmy jakiś topowych atrakcji w Stambule, ale połaziliśmy dużo po mieście i wchłonęliśmy jego klimat, który bardzo do nas trafił i po porażce w Kapadocji, znowu poczułam się dobrze i bardzo mnie przebywanie w Stambule cieszyło. Miasto jest wielkie, wielokulturowe ale jednocześnie jest przyjazne i nieprzytłaczające. Zdecydowanie warte odsiedzenia na jakiś city break - szkoda, że nie ma tu tanich lotów ;)
Wydatki:
- Śniadanie z Wan x 2 - 290 TRY
- Wejście do Pałacu Topkapi + haremy - 950 TRY
- Okolice Hagiq Sophia: arbuz 70 TRY, lody 100 TRY, kawa 190 TRY
- Soki z granatu na Taksim - 2 x 100 TRY
- Trzy magnesy - 50 TRY
- Obiad w Sark Sofrasi - 450 TRY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz