Strony

poniedziałek, 18 września 2023

Dzień 17: Kapadocja Green Tour na własną rękę (19 września 2023)

Rano wstajemy wcześnie, żeby porobić sobie zdjęcia na tarasie z balonami, a po śniadaniu ruszamy do wypożyczalni - tej samej co wczoraj, tym razem po samochód i wypożyczamy sobie Renault Thalię w manualu. Do wypożyczenia potrzebujemy prawo jazdy, a jako depozyt zostawiamy paszport - nie ma żadnego blokowania karty kredytowej. Postanawiamy udać się na tour tożsamy z trasą Kapadocja Green Tour - mniej popularnej tutaj wycieczki (podstawowa to Red Tour i obejmuje atrakcje, które widzieliśmy poprzedniego dnia, poza Pidgeon Valley, która wlicza się do Green Tour). Trasa zakłada zwiedzenie miejsc oddalonych znacznie od Goreme. 



Jazda samochodem po Kapadocji jest bardzo przyjemna, ruch jest okej, nie jest jakoś strasznie chaotycznie i tłocznie, to zupełnie innh poziom niż Wan ;) Trasy są szerokie i asfaltowe.

Pierwszyn punktem naszej wycieczki jest oddalone o około 50 km podziemne miasto Derinkuyu. Skrywali sie tutaj podobno na początku naszej ery pierwsi chrześcijanie, uciekając przez rzymskimi prześladowaniami. Wchodząc do środka, schodzi się kilkanaścid pięter w dół, dość wąskimi i niskimi korytarzami, przeciskając się między licznymi wycieczkami, a całe "miasto" to po prostu wydrążone w skale komory, wyglądające jak moja piwnica. Nie ma tu w sumie nic do zwiedzania ;) Cena za wejście jest wysoka i moim zdaniem nie jest to warte swojej ceny...


Po wypiciu kawy w lokalnej kawiarni, ruszamy kolejne 50 km do Doliny Ihlara, gdzie idziemy na mały trekking. O dziwo, wejście na szlak jest płatne i to dosyć konkretnie, co nas bardzo dziwi... Można tutaj zrobić około 13 km trekking tam i z powrotem, albo po przejściu do końca szlaku, wziąć taksówke za wygórowaną cenę. Po drodze zwiedza się wykute w skałach kościoły ze starożytnymi malowidłami (a raczej ich resztami), ale po trzecim takim samym tracimy zapał i zaszywamy się na długi czas w którejść z kawiarenek położonych przy trasie. Widoczki po drodze są ładne, szlak nie jest zatłoczony  ale w mojej opinii koszty, jakie się ponosi przyjeżdżając tutaj wypożyczonym autem i  płacąc za paliwo i wstęp, nie są tego warte, bo to po prostu zwykły spacer w miłych okolicznościach przyrody. Po odpoczynku w kawiarni, wracamy po swoich śladach i ruszamy z powrotem w stronę Goreme.


Jak dla mnie, ani podziemne miasto ani Ihlara Valley nie są jakimiś topowymi atrakcjami  a ich odleglość od Goreme sprawia, że zwiedzanie ich wiąże się ze sporymi kosztami...

W tym miejscu muszę powiedzieć, że Kapdocja - jedno z moich największych podróżniczych marzeń,  okazało się dla mnie sporym rozczarowaniem. Widoki w okolicach Goreme są piękne, ale wszystkie podobne do siebie i szybko się nudzą, a dzisiejszy wyjazd to w ogóle nic szczególnego i stracone pieniądze. W samym Goreme jest drogo, tandetnie i turystycznie w najgorszy możliwy sposób. Do tego słynne hotele w skałach to też takie trochę hobbicie nory bez okien niewarte swojej ceny, a do zdjęć na tarasach widokowych trzeba odstać w kolejkach i udawać, że jest tak romantycznie i pusto dookoła ;) Może faktycznie lot balonem byłby spoko pomysłem, żeby jakoś nadać wyjątkowości temu doświadczeniu ;) Oczywiście cieszę się, że tu byłam, ale raczej nie planuje powrotu i uważam, że w Turcji jest sporo fajniejszych miejsc do zwiedzenia.

Wydatki:
  • Samochód na 24 h - 65 euro
  • Wstęp do Podziemnego Miasta - 2 x 300 TRY
  • Parking - 20 TRY
  • 2 kawy - 80 TRY
  • Wejście do Ihlara Valley - 2 x 330 TRY
  • Przekąski w kawiarni w dolinie - 180 TRY
  • Paliwo - 682 TRY
  • Lody - 150 TRY
  • Kolacja w Safak Cafe - 650 TRY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz