Strony

czwartek, 14 września 2023

Dzień 13: autobusem do Mardin (15 września 2023)

Dzień rozpoczynamy tradycyjnie od hotelowego śniadania. Trafiamy na super miłego pana obsługującego bufet, który co chwila donosi nam różne nowe smakołyki, zachwalając kuchnie z Wan. W tym miejscu może powiem, że wszystkie hotelowe śniadania, które mieliśmy, były właśnie w stylu Wan i do wyboru było zawsze mnóstwo lokalnych serów, daktyli, warzyw, oliwek, chałw, baklaw, naleśników, rozmaitych dipów i sosów i gotowanych jajek. Zawsze można było coś fajnego upolować i najeść się do syta. 

Po śniadaniu prosimy w hotelu o zamówienie taksówki i jedziemy na dworzec, skąd ma odjechać nasz bus do Mardin. Dworzec jest taki w azjatyckim stylu, czyli w jego budynku jest mnóstwo okienek różnych przewoźników, gdzie można kupić bilety. My kupiliśmy je wcześniej przez internet, przez stronę obilet.com z firmy Vangolu. Jesteśmy jedynymi turystami. Na dworcu poznajemy miłą dziewczynę z Iranu, z którą ucinamy sobie miłą pogawędkę. Pracownicy dworca też od razu się nami interesują i wskazują nam, gdzie mamy czekać na autobus. Sam przejazd jest w ogóle mega śmieszny, bo oprócz kierowcy jedzie też z nami ktoś w rodzaju opiekuna i cała drogę rozdaje pasażerom przekąski, nalewa herbatę z termosu i fantę oraz wpuszcza nowych klientów stojących przy drodze. Sam autobus jest nowoczesny i nie ma w środku pakowania ludzi do granic możliwości, więc jest dosyć komfortowo. Mamy też po drodze chyba z trzy kontrole. Droga którą jedziemy prowadzi przez piękne, pozbawione roślinności wzgórza i ośmiogodzinna trasa mija nam całkiem przyjemnie wśród tego lokalnego kolorytu i cudnych widoków. Po drodze mamy też kilka postojów na foodcourtach i stacjach benzynowych i wszyscy napotkani lokalsi są dla nas bardzo mili i chcą zagadać.

Na dworcu bierzemy taksówkę. Ogólnie w Turcji, przynajmniej tej wschodniej, taksowki jeżdżą na taksometr i nie ma problemów z jakimś naciągactwem. Nie funkcjonuje tutaj żadna aplikacja typu uber. Po 18 zjawiamy się w naszym hotelu z widokiem na równinę mezopotamską. Wieczorem idziemy na kolację do dość wykwintnej restauracji a potem spacerujemy sobie po mieście. Warto dodać, że czuć tu mocno syryjskie wpływy i diamietralnie zmienia się kuchnia - oprócz kebabów, można znależć hummusy, falafele, pasty z pieczonych warzyw. Dużo więcej wegańskich opcji. Mardin to też miasto dość turystyczne, ale w lokalnym wydaniu. Jest tu sporo turystów z innych części Turcji a główna ulica tętni życiem - jest mnóstwo knajpek z muzyką na żywo i syryjskim winem, sklepów z pamiątkami, wśród których królują lokalne mydła i bakalie. Zmęczeni idziemy spać przy akompaniamencie muzyki granej w naszym hotelu do późnych godzin nocnych, bo od rana bierzemy się za intensywne zwiedzanie! 

Wydatki:
  • Taksówka na dworzec - 100 TRY
  • Autobus do Mardin - 2 x 500 TRY
  • Przekąski na dworcu - 200 TRY
  • Taksówka z dworca - 130
  • Dwa noclegi w Tughan Hotel (pokój deluxe z widokiem na zamek) - 396 zł
  • Kolacja w Bagdadi Restaurant - 900 TRY
  • Dwie duże wody - 24 TRY
  • Dwa piwa w restauracji - 180 TRY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz