Po pysznym hotelowym śniadaniu z widokiem na góry, ruszamy do Pałacu Ishaka Paszy, czyli miejsca, dla którego odwiedziliśmy Dogubayazit. Jeśli nie macie auta, możecie dotrzeć tam dolmuszem z centrum. Do pałacu musimy wjechać krętą drogą z 1600 m na 2000 m, ale droga jest okej i nasze clio w automacie bez problemu pokonuje te trase. Na miejscu jesteśmy przed 9:00 i jesteśmy w środku sami. Najpierw zwiedzamy świetnie zachowane wnętrze tego zabytku kultury osmańskiej...
A potem wspinamy sie na okoliczne wzgórza, żeby podziwiać widoki! Szczególnie polecam herbatę albo śniadanie w lokalnej knajpce ParashutCafe. Zamek na tle majestatycznych gór wygląda obłednie, jak żywcem wyjęty z Baśni 1001 nocy... Kosmos!
Ponieważ spędzamy tutak sporo czasu, zachwycając się epickością i wyjątkowością tego miejsca, nie dajemy niestety rady dotrzeć do oddalonej o 50 km od Van w drugą stronę przeprawy promowej z przystani Akmadar na wyspę ze słynnym monastyrem... Cóż, będzie pretekst, by tu wrócić ;) Po drodze robimy sobie za to zdjęcia nad pięknym jeziorem Wan. Jego linia brzegowa ma aż 400 km, a Turcy chętnie spędzają weekedny na kempingach, położonych dookoła niego. W pierwotnym planie wycieczki chcieliśmy to jezioro okrążyć i przenocować w Tatvan, ale niestety zabrakło nam dodatkowego dnia...
Prosto z Dogubayazit, kierujemy się do zamku w Wan, po drodze zahaczając o totalnie lokalną kebabiarnię, gdzie miejscowy ziomek grilluje kebsy na powietrzu a lokalsi raczą się herbatą. Wszyscy są super mili i totalnie zajarani faktem, że zdecydowaliśmy się tutaj zjeść. Przypadkiem trafiamy też na legitne wejście do zamku, które znajduje się z innej strony niż to, które ostatnio było zamknięte ;) musicie szukać od strony miejsca oznaczonego na mapie jako "Eminevim Van Sube". Wchodzimy tym razem na główny zamek i podziwiamy widoki na jezioro!
O 16:00, punktualnie, zjawiamy się w wypożyczalni i udaje nam się oddać auto bez jednej rysy, co jest mega sukcesem. Kaucja wraca na konto po kilku dniach, więc polecam Avis Rent w Wan. Wieczór spędzamy w lokalnej fancy knajpce, podobno najstarszej w mieście, racząc się lokalną kuchnią i obserwująvmc miejski zgiełk z wielkich okien. Wracamy do hotelu, szwędając się po lokalnym wielkim bazarze. Na mieście tradycyjnie dla muzułmańskich miast wschodu Turcji, rozstawiają się stoliczki z herbatą.
Wydatki:
- Wejście do Pałacu - 2 x 70 TRY
- Kawa i herbata w ParashutCafe nad pałacem - 45 TRY
- Kebaby x 2 i herbaty x 2 niedaleko zamku - 100 TRY
- Wejście na zamek - 2 x 70 TRY
- 2 gałki loda na terenie zamku - 70 TRY
- Nocleg Resmina Hotel ze śniadaniem - 49 euro
- Kolacja w Kervansaray Restaurant - cztery dania, napoje, herbata - 425 TRY
- Myszka optyczna - 120 TRY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz