Strony

środa, 13 września 2023

Dzień 11: jedziemy do Dogubayazit (13 września 2023)

Rano wita nas okropna pogoda i deszcz, rezygnujemy więc póki co z dalszego zwiedzania zamku oraz przejazdu do monastyru położonego na wyspie Akmadar i po hotelowym śniadaniu,  kierujemy się do miejsca o nazwie Wan Kedisi, które jest ośrodkiem hodowli słynnego kota z Wan. Koty z Wan słyną z tego, iż mają biały kolor i  specyficzne futro, które nie nasiąka wodą, dlatego lubią pływać. Mają też dwukolorowe oczy. Kiedy pierwszy raz o nich usłyszałam, poczułam, że to krewniacy mojego Kiwika, który właśnie miał bardzo dziwny rodzaj futra, nie bał się wody i miał jedno oko zielone a jedno niebieskie. Wiedziałam, że muszę kiedyś to miejsce odwiedzić! 

Za niewielką opłatą można wejść do ośrodka przy uniwersytecie, gdzie koty te mieszkają. Można też dokupić opcję karmienia ;) Koty mają tutaj domki sypialne, bawialnie z basenem i nawet obejście, gdzie partiami są wypuszczane na dwór ;) jak typowe koty, rzucają się jak szalone na saszety ;) Suuuuper miejsce dla kocio-freaków ;)

Po około godzinie zachwytu nad kotami, ruszamy dalej w stronę oddalonego o około 180 km Dogubayazit - miejscowości leżącej w pobliżu granicy z Iranem, u podnóża Araratu, będącej sercem Kurdystanu. Droga na miejce jest nieziemska! Początkowo jedziemy wzdłuż wielkiego jeziora Wan, a potem krajobraz staje się dosłownie postapokaliptyczny! Nie widziałam nigdy takich surowych widoków, bez żadnej roslinności! Drogi są szerokie, dwupasmowe, w dobrym stanie i niemal puste - jedzie się bardzo komfortowo!

Po drodze mijamy też takie typowe muzułmańskie miasteczka, wyprowadzane na łyse pastwiska owce, ludzi poubieranych w tradycyjne stroje. Zatrzymuje nas też kontrola graniczna, ale przebiega w super miłej atmosferze i bez problemu przepuszczają nas dalej.

Dogubayazit to miasto dosłownie na końcu świata. Panuje tu niesamowita atmosfera, takiej typowo muzułamańskiej osady. Mamy piękny, butikowy hotel z widokiem na miasto i góry, z którego balkonu słuchamy modlitw mudżachedinów unoszących się echem wśród gór. Robi to na nas niesamowite wrażenie! Idziemy na spacer po okolicy - ludzie znów są bardzo otwarci i przyjaźni, machają do nas i witają się serdecznie! Nie spotykamy tu innych turystów, ale czujemy się bardzo bezpiecznie i pewnie. Trafiamy znów na pysznego kebaba, a także do lokalnego marketu. W pewnym momencie chmury rozstępują się i naszym oczom ukazuje się majestatyczny Ararat! Ależ jest piękny! 

Główną atrakcją Dogubayazit jest osmański pałac Ishaka Pashy oddalony o około 5 km od miasta. Postanawiamy jednak jechać tam kolejnego dnia, bo pogoda ma się poprawić. Bartek daje radę znaleźć sklep z piwem i spędzamy wieczór na balkonie, gapiąc się na miasto i słuchając nawoływań z meczetu.

Wydatki:
  • Wejście do Wan Kalesi 2 osoby i 2 feeding - 80 TRY
  • 2 breloczki i 2 magnesy z kotami - 85 TRY
  • 27 litrów paliwa - 1035 TRY
  • Kosmetyki w markecie - 160 TRY
  • 6 fig - 25 TRY
  • Obiad 2 kebaby, ajran, herbaty - 260 TRY
  • Zakupy (piwo, chipsy, napoje) - 280 TRY
  • Nocleg Teheran Boutique Hotel - 232 zlote 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz