Strony

wtorek, 12 września 2023

Dzień 10: lecimy do Wan! (12 września 2023)

 Miejscem, które było dla mnie must seen w Turcji jest miasto Wan, położone bardziej na południowym wschodzie tego kraju, pośród gór, słynne ze słynnej rasy białych kotów. Długo kombinowałam, jak dostać się z gruzińskiej granicy do Wan i początkowo planowałam kilkunastogodzinną nocną podróż busem z przygranicznej miejscowości Hopa, ale do końca nie było jasne, ile tych busów dziennie jedzie a 16 godzin jazdy trochę nas przerażało... W końcu udało mi się znaleźć loty bezpośrednio właśnie z Trabzon do Wan, liniami Anadolu Jet, co ciekawe - bezpośrednio, bez przesiadki w Stambule, co jest naprawdę sporym ewenementem :) 

Dzien rozpoczynam od zakupów na wynos kolejnych tureckich przekąsek - borków, które jemy na śniadanie, a następnie idziemy na lotnisko, na które mamy około... 1 km ;) W Turcji ogólnie mega się opłaca latać samolotami, bo odległości są gigantyczne, a loty super tanie i bardzo powszechne, Do tego w cenie macie zawsze 15 kg bagażu rejestrowanego i 8 kg podręcznego, miejsca przydzielane koło siebie i co najmniej wodę, a w Turkish Airlines nawet cały posiłek - także, nic tylko latać ;) Lotnisko jest malutkie a lot jest super krótki. Lecąc, widzimy pod sobą niesamowite góry! 



 

Do Wan docieramy punktualnie i bierzemy rejestrowaną taksówkę do centrum miasta. Meldujemy się w hotelu i idziemy coś zjeść. Przypadkiem trafiamy do miejsca o nazwie Dogu Kebab, gdzie oprócz cudownej, przemiłej obsługi, dostajemy też najlepszego kebaba, jakiego zjemy w Turcji  (i ogólnie w życiu). Atmosfera jest tu cudowna, od ludzi bije takie nieopisane ciepło, ciężko to opisać, także bardzo Wam tę lokalną knajpeczkę polecam. 

Z polecenia właściciela hotelu, idziemy do pobliskiej wypożyczalni aut - Avis i wypożyczamy sobie Renault  Clio na dwa dni. Co ciekawe, nikt nie mówi to po angielsku i cala transakcja odbywa się przez google translator. Warunki są dosyć okej - mamy pełne ubezpieczenie, a na karcie kredytowej blokują nam jedynie 400 zł (niektóre wypożyczalnie biorą 1000 euro;)). Autem docieramy do pierwszego punktu naszej wycieczki - położonego około 5 km od centrum zamku Wan Kalesi czyli jednej z największym atrakcji tej okolicy. Główne wejście pod które podjeżdżamy (które przynajmniej wydaje nam się głównym, bo jest oznaczone na google map) jest zamknięte, więc idziemy niejako od tyłu nielegalnym wejściem. Trzeba się tutaj dosyć mocno powspinać po kamieniach, żeby wejść na górę, ale ryzykujemy i naszym oczom ukazują się piękne widoki na okolicę. Spotykamy tu rodzinkę turystów z Iraku, z ktorymi zamieniamy parę zdań i lokalnego samozwańczego przewodnika, który jednak nie jest nachalny i  kiedy mówimy mu, że damy sobie sami radę, zostawia nas samych.







Nie można się jednak tym nielegalnym wejściem dostać do głównego budynku zamku, więc decydujemy, że kolejnego dnia będzie trzeba tu wrócić. Po krótkim spacerze dookoła zamku, wracamy do auta i ładujemy się w kosmiczny ruch wielkiego tureckiego miasta - ludzie jeżdżą tutaj dosłownie na grubość kartki papieru od siebie i manewrowanie w tutejszych wąskich uliczkach to jakiś kosmos ;) Kiedy wreszcie dojeżdżamy do hotelu, czujemy się jak po przejściu jakiegoś GTA VICE CITY ;) Póki co, jesteśmy Wan zachwyceni - jest to duże lokalne miasto, w zasadzie bez zagranicznych turystów, ale ludzie są tutaj bardzo mili i życzliwi, lecz nienachalni. Na ulicach widać sporo muzułmanów, ale jest też dużo ludzi ubranych bardzo nowocześnie i można tutaj czuć się swobodnie, nie jak jakaś atrakcja turystyczna i dziwadło ;)



Wydatki:

  • śniadanie w Chef Borek - dwa borki - 175 TRY
  • samolot Anadolu Jet Trabzon - Wan kupiony około 2 msce wcześniej - 286 zł (dla 2 osób)
  • taksówka z lotniska Wan do miasta - 200 TRY
  • kantor - 600 dolarów na 16 000 TRY
  • nocleg w Wan Dimet Park Hotel  ze śniadaniem - 132 zł
  • Dogu Kebab - 2 kebaby i dwie herbaty - 310 TRY
  • parking na noc - 80 TRY
  • samochód w Avis Rent na dwa dni - 685 zł
  • zakupy przekąski, napoje - 103 TRY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz