Strony

sobota, 4 marca 2023

Podsumowanie wyprawy Laos-Tajlandia 2022

Laos okazał się totalnym sztosem i w zasadzie każde miejsce tutaj zachwycało. Piękne, czyste Luang Prabang z pysznym i tanim jedzeniem, malowniczo położone Nong Khiaw - wioska po środku niczego z najbardziej rozgwieżdżonym niebem, jakie widzialam w życiu, mega turystyczne, ale zachwycającec krajobrazem Vang Vieng, które chcialam pominąć, a gdzie spełniłam moje wielkie marzenie o locie balonem czy wspaniała Thakhek Loop z nieziemskiemi widokami na całej trasie, pełna nieturystycznych spotów i nie tak ciężka technicznie jak wszyscy straszyli.

Gdybym miała planować wyprawę po raz kolejny, to zdecydowalabym się pominąć czas spędzony w Tajlandii na rzecz Laosu i zamiast przekraczać granicę w okolicy Thakhek zjechałabym jeszcze niżej do Pakse, by zrobić jeszcze jedną motorową pętlę, a dopiero stamtąd dostałabym się do Tajlandii i pociągiem wróciłabym do Bangkoku. W ISAN w Tajlandii i tak nie mieliśmy zbyt wiele czasu i byliśmy już zmęczeni podróżą i pominęliśmy Udon Thani czy Buen Kang,  więc lepiej byłoby dokończyć zwiedzanie Laosu a cały wschód Tajlandii przeznaczyć na inną podróż, skupioną bardziej w całości na tym właśnie rejonie.

Szczerze mówiąc, Laos zaskoczył mnie też jesli chodzi o poziom hoteli, jedzenie czy ogólną czystość. Spodziewałam się tutaj większego syfu i nawet zaszczepiłam w końcu na WZW-A i dur brzuszny, a tymczasem warunki nie odbiegały od tego, co widzieliśmy w innych, teoretycznie bogatszych częściach Azji. Bardzo fajnie wypadało też jedzenie - było super tanie, a próbowane przez nas potrawy były podobne do tajskich, więc przystępne smakowo. Może wiecej było wszelkiego rodzaju mięsiwa typu grille czy szaszłyki. Trzeba też przyznać, że Laos jest dużo spokojniejszy niż reszta Azji - ulice są szerokie i niepozastawiane, niemal wszędzie są chodniki, a ruch nawet w godzinach szczytu w stolicy był ułamkiem tego, co zobaczycie w innych miastach w ościennych krajach. Cała wyprawa wyszła nas też sporo taniej, niż się spodziewaliśmy, szczególnie biorąc pod uwagę jedzenie i noclegi. Policja nie czepia się w ogólw turystow jeśli chodzi o motory, kwestie prawa jazdy itp. Motory dla turystów mają białe tablice (lokalne mają żółte) albo nie mają ich wcale i to chyba znak dla mundurowych, żeby dać im spokój ;) Ludzie są przyjaźnie nastawieni i pomocni, chętni do częstowania gości laolao - lokalnym trunkiem. W Laosie wymiata też piwo - ja z reguły w Azji jestem abstynentką ze względu na sikowaty smak lokalnych browarów, a laotańska IPA naprawdę dawała radę i piłam ją z przyjemnością. Alkohol jest też zdecydowanie tańszy niż w Tajlandii. 

Podsumowując, Laos skradł moje serce i chętnie tu wrócę, np. przy okazji podrózy motorem przez północny Wietnam, którą planujemy w 2024 roku :) Przekraczanie lądowej granicy na motorze to może być przygoda, jakiej jeszcze nie mieliśmy :) :) :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz